Zwiadowcy Game-Zostań Bohaterem

Forum poświęcone rozgrywce dotyczącej znanej serii Johna Flanagana ,,Zwiadowcy"

Ogłoszenie

Moich kochani, umarli userzy. DO OSÓB PLANUJĄCYCH REJESTRACJĘ. Ogłaszam, iż forum jest w zastoju i jeśli macie zamiar się zarejestrować, to po tym czynie musicie napisać choćby jednego posta i jedną wiadomość na cboxie. Dziękuję za uwagę.

#1 2011-09-17 12:58:49

 Kaysa

Admin

28558968
Zarejestrowany: 2011-03-12
Posty: 195
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: Halt
Twój Zawód: Admin
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: Łuk
WWW

Przygoda 1: Zwój Karystesa

Proszę państwa. Oto początek waszej przygody. W najbliższym czasie będą się pojawiać dalsze cześci. Chciałabym wkleić całość, ale obowiązki wzywają i nie mam czasu na pisanie. Będę waszą przygodę dodawać częściami. Oto część pierwsza. Za drobne błędy serdecznie przepraszam, dodatkowo, jeśli chodzi o charaktery... cóż. Sorry, ale was nie znam, a jakoś musiałam was opisać, więc brać to z przymróżeniem oka ;D

___________________________________________


                                                               Z perspektywy Gilana
Gilan spojrzał na plecy dziewczyny stojącej przed nim. Lekko kiwała się w przód i w tył. Szturchnął ją lekko.
- Uspokój się.- Syknął.
- Hmm?- Wzdrygnęła się.- Aaa… sorry… trochę się stresuję…- Wyjątkowo Gilan nic nie powiedział, w końcu, choć nigdy by się nie przyznał przed nią, też się trochę bał. Ostatecznie, nie co dzień staje się przed radą, czekając na werdykt…

                Z perspektywy Kaysy

Kaysa czuła, że chyba zemdleje ze strachu. Dziś przydzielą ją do grupy badawczej. Trafi do czempionów, czy ofiar? Stawi czoła wyzwaniu? Co jakiś czas rada organizuje parę grup z królestwa, które wyruszają z ważną misją. Od tego, gdzie ją przydzielą wiele zależy, jeśli trafi do drużyny z kompletnymi ofiarami, jest duże prawdopodobieństwo, że nigdy nie uda jej się wybić z szarej egzystencji społeczności… Dziś pierwszy raz stawała przed radą. To oczekiwanie ją dobijało. Nawet nie zauważając, zaczęła się kiwać, w przód w tył, w przód, w tył. Nagle poczuła ukłucie w plecach.
- Uspokój się.- Dobiegło zza pleców. Wzdrygnęła się, odrywając od swych myśli.
- Hmm? Aaa… sorry… trochę się stresuję…- Odpowiedziała swojemu starszemu bratu. Spojrzał na nią z politowaniem. To jego druga wyprawa, pewnie wcale się nie boi…

                Z perspektywy Sary Jerome

Sarę otaczał tłum nieznajomych twarzy. Dziwnie się tu czuła. Ostrożnie przemykała pomiędzy rozgadanymi ludźmi, próbując dostać się na przód, by zobaczyć, co dzieje się przy stole rady. Ciekawe, czy pozwolą jej przystąpić do zadania, wiedząc, że pochodzi z innego, zapomnianego przez Boga kraju? Cóż, pozostaje mieć nadzieję… Jak oni  wszyscy mogą być tacy spokojni? W tym momencie, przez przypadek wpadła na wysokiego chłopaka, który spojrzał na nią wściekle.
- Uważaj jak chodzisz.- burknął tamten. Sara wymamrotała przeprosiny i natychmiast się oddaliła.

                Z perspektywy Horacego Montgomery

Kolejne zebranie i pewnie kolejny zawód. Czemu wszyscy muszą być przeciw niemu? Czemu zawsze dostaje byle jakie zadanie? Jest silny i odważny, powinni go przydzielić do czempionów! Jeśli tym razem mu się nie uda, chyba zrezygnuje z wypraw… W tym momencie ktoś na niego wpadł. Była to dość niepewnie wyglądająca dziewczyna.
- Uważaj jak chodzisz.- burknął ze złością. Może nie powinien być taki ostry, ale dzisiejszy dzień go zbytnio zdenerwował. Dziewczyna, która na niego wpadła wymamrotała pod nosem przeprosiny i szybko odeszła. Horacy spojrzał przed siebie z zaciętą miną, czekając, na to, co będzie dalej.

                    Z perspektywy Adama

Adrian biegł przed siebie, coraz wpadając w błotną kałużę. Spóźni się, na pewno się spóźni! Jak mógł zaspać tak ważny dzień! Płaszcz, którym się otulił był teraz całkowicie przemoczony. Chyba wszystko dziś sprzysięgło się przeciw niemu. Zaspał, pierwszy raz w życiu zaspał, jego wierzchowiec uciekł nocą, więc musiał biec, z nieba spadały miliony kropelek wody przemaczając go całkowicie, strażnikowi przy branie akurat dziś zachciało się kontroli mieszkańców, a jego buty zalała powódź. Jeśli przydzielą go do jakiejś podrzędnej grupy, którą będzie dowodził niekompetentny głupiec, to będzie wisienka na deserze dzisiejszych nieszczęść. Był wyczerpany, ale przyśpieszył. Może zdąży przed ogłoszeniem listy…


                    Z perspektywy Arlada

Pustka. Arlad miał w głowie całkowitą pustkę. Nie wiedział co o tym myśleć. Co ma być to będzie, nie rozumie osób, które całe się trzęsą myśląc o dzisiejszym dniu. Przecież nic na to nie poradzą, wiec czemu się tak stresują? Chyba nie jest dane mu dowiedzieć się.


                Z perspektywy obserwującego

Przywódca rady, Korenger wyszedł na środek sceny uważnie obserwując twarze zebranych. Niektóre wyrażały niepewność, drugie determinacje, a inne podekscytowanie. Zawsze tak jest, aż do momentu obwieszczenia listy. Korenger odetchnął.
- Witam wszystkich zgromadzonych! Każdy z was wie, z jakiego powodu tu jesteśmy, więc nie będę przedłużał mówiąc o tym, gdyż zapewne chcecie wiedzieć, jaka rola przypadła wam tym razem. Cóż, ja już wiem i sądzę, że przydzieliliśmy was odpowiednio. Jednak, przed ogłoszeniem ogólnych zadań, muszę was poinformować, że tym razem mamy jedną wyjątkowo specjalną i ważną misję, misję, która nie będzie rutynową kontrolą, pomaganiem w gospodarstwach, czy poselstwem. Jak już mówiłem, jest to bardzo szczególne zadanie.- na chwilę zamilkł. Po sali przeszedł szmer podekscytowanych głosów.- Za moment wyczytam osoby, które wezmą udział w tej ekspedycji, ci ludzie natychmiast udadzą się do mistrza Parana, który wprowadzi ich w dalsze szczegóły.- Na sali zapanowało napięcie. Korenger kolejny raz omotał salę wzrokiem. Wyciągnął zwój papieru, rozłożył go i zaczął czytać:
- W ekspedycji wezmą udział: Horace! Gilan! Kaysa! Sara Jerome! Arlad! Wyprawę poprowadzi…- W tym momencie wrota rozwarły się i do pomieszczenia wpadł zdyszany i przemoczony  chłopak- Adam Treaty!

                    Z perspektywy Adama

Adam już widział biały budynek z wielkimi dębowymi drzwiami. Już prawie dobiegł, jednak tylko prawie. Z bocznej ściany lasu wyjechał jeździec na dużym koniu, nie pozwalając Adamowi biec dalej. Zatrzymał się przed chłopakiem i spojrzał na niego.
- Ktoś ty?- Zapytał władczym tonem. Adam już całkowicie był zrezygnowany. Teraz, nawet gdyby chciał, już nie zdąży.
- Spóźniony. Mocno spóźniony. Mogę przejść?- Powiedział niecierpliwe Adam.
- Cóż… oczywiście, jeśli masz… pięćdziesiąt złotych monet.
- Co?
- To co słyszałeś chłopaczku. 50 złotych monet, albo zawracaj.- Nieznajomy uśmiechnął się wrednie. Adam spojrzał na niego z nienawiścią. Nie przez te 50 sztuk złota. Teraz nie ma szans, aby zdążył! Sięgnął do kieszeni płaszcza, lecz nie wyjął z niej złota, lecz kamień. Nim zbój zdążył się zorientować, co Adam zamierza, zamachnął się i rzucił w niego kamieniem. Bandyta dostał prosto w głowę i zsunął się z siodła. Adam nie zastanawiając się, wskoczył na wierzchowca i popędził go w stronę obrad. Jakoś niezbyt było mu żal bandyty, cóż, ktoś kiedyś musiał to zrobić. Gnał tak szybko, że krajobraz wokół niego to były tylko rozmazane plamy, nic więcej. Gdy dojeżdżał, nim koń stanął Adam zeskoczył z jego grzbietu. Po wylądowaniu na mokrej ziemi zachwiał się i pobiegł w stronę wielkich wrót. Gdy do nich dopadł, otworzył je z impetem. W tym momencie na sali rozbrzmiało jego nazwisko.
- Adam Treaty.- wszystkie oczy zwróciły się ku niemu. Cały czerwony ruszył ku podium, jednak jakaś niska dziewczyna, o krótkich, brązowych włosach szarpnęła go lekko za rękaw i szepnęła:
- Mistrz Paran.- Adam uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i skierował się ku bocznym drzwiom. Gdy znalazł się w wąskim korytarzu jego kroki rozbrzmiały echem po całym pomieszczeniu. Dopiero teraz spostrzegł, że jego ubłocone buty brudzą nieskazitelnie czystą podłogę. Ściany były z marmuru, jednak ogołocone. Nie zdobiły ich żadne obrazy czy gobeliny, jedynie mnóstwo drzwi,  a na każdych jakiś numer. Spojrzał na cyfrę wiszącą na najbliższych drzwiach. 16. Jego celem był numer 24. Szedł dalej. 17; 18; 19; 20; 21; 22; 23;…24. Nareszcie.  Adam stanął przed nimi, odetchnął kilka razy i zapukał, po czym wszedł.


                    Z perspektywy Gilana

- Adam Treaty!- Rozległo się na sali gdy wpadł do niej ubłocony chłopak. Widocznie to był ten Adam. Ruszył w stronę podium zostawiając za sobą mokry ślad. Kaysa wysunęła się na przód i chwyciła chłopaka za rękaw. On spojrzał na nią.
- Mistrz Paran.- Powiedziała cicho, a nieznajomy natychmiast zmienił kierunek.
- Po co to zrobiłaś?- Zapytał się jej Gilan.
- A czemu miałam tego nie zrobić?- Gilan spojrzał na nią z ukosa. Czasem nie rozumiał swojej siostry.- Och, tak strasznie się cieszę, że jesteśmy razem w grupie, naprawdę poszło genialnie.- Powiedział czasem? On nigdy nie rozumiał swojej siostry. Pokręcił głową i wciągnął Kayse w korytarz.


                    Z perspektywy Horacego

Sukces! Nareszcie jakaś godna misja! Ta myśl krążyła Horacemu przez całą drogę do pokoju nr 24. Gdy jego imię padło podczas wyczytywania listy osób do tej specjalnej misji, myślał, że serce wyrwie mu się z piersi z radości. Ciekawe, czy jego towarzysze posiadają już doświadczenie w tych sprawach… Cóż… to się okaże…


                    Z perspektywy Arlada

Jak już mówił wcześniej, co ma być to będzie. Spełniło się, Arlad został wybrany do specjalnego zadania. Już nie może się doczekać, ciekawe co im przygotowali… a może wyślą ich poza kraj? Hmm… Nie raczej nie… mama w środę robi bigos…

                    Z  perspektywy Kaysy

Kaysa stała wciąż oszołomiona w gabinecie mistrza Parana. Niesamowite! Udało się! Udało się! Nie tylko nie trafiła do ofiar, ale jest przydzielona do specjalnej misji, na dodatek z własnym bratem! No cóż… może jest trochę wkurzający, trochę nieokrzesany… śmierdzący… ale to jednak brat, a to już coś. Spojrzała na twarze swoich przyszłych towarzyszy. Jasnowłosa dziewczyna o dumnej postawie i zadowolonej minie, chyba Sally, nie, zaraz Sara. Chudy blondyn z wyrazem twarzy… nijakim… jakby myślał o swoim obiedzie. Kolejny chłopak był wysoki, miał krótko przycięte, czarne włosy. Wyglądał, jakby dostał gwiazdkę z nieba. I Adam… jeszcze nie dotarł. Ciekawe co musiało się stać, że przyszedł tak mocno spóźniony, a na dodatek cały ociekający wodą i błotem. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, zaraz potem rozwarły się.


                         Z perspektywy Sary Jerome

Sprawy nie ułożyły się tak, jak sobie wyobrażała. Poszły znacznie lepiej. Nie tylko pozwolili jej wziąć udział w wyprawie, przydzielili ją do specjalnej ekspedycji. Lepiej chyba być nie mogło. Nadal cała trzęsła się z emocji stojąc w gabinecie mistrza Parana, który siedział na swym wysokim, czerwonym fotelu. Uważnie studiował jakieś papiery. Choć Sara wysilała się, aby dojrzeć co jest na nich umieszczonych, nic nie dostrzegła. W tym momencie rozległo się pukanie, a następnie otworzyły się drzwi, przez, które wszedł owy spóźniony chłopak, który wcześniej z impetem wpadł do sali. Mistrz uniósł głowę znad dokumentów.
- Witaj. Wejdź i zamknij drzwi.- Powiedział. Alam, bo chyba tak miał na imię, wykonał posłusznie polecenie i podszedł bliżej. Paran spojrzał na młodych ludzi zebranych w tym pomieszczeniu. - Cóż, skoro już są wszyscy, chyba czas przejść do sedna sprawy. Usiądźcie.- Rozległ się rumor odsuwanych krzeseł i krzątaniny. Gdy wreszcie wszystko ucichło, mistrz Paran znów zabrał głos.
- Wasza szóstka została wybrana do specjalnego zadania. Zapewne zauważyliście, iż jesteście wszyscy dosyć młodzi, jest tak, ponieważ do wykonania tego zadania potrzebujemy młodych, zdolnych umysłów. Każde z was zwróciło szczególną uwagę rady, nie będę wnikać, jaką. Aby nie przedłużać, już mówię wam, na czym będzie polegać wasze zadanie. Otóż, w nasz kraj toczył wiele bitw, podbojów. Przeżył wiele napaści i konfliktów. Podczas tych potyczek, granice ziem Araluenu zmieniały się, raz przybywał nam spory kawałek ziemi, a raz ubywał. Teraz panuje pokój, choć istnieje zagrożenie. Po co wam to mówię? Ponieważ, nim przyszliście na świat Araluenowi zostało zabrane pewne państwo, Meis. W Meis znajdowała się pewna świątynia, w której, według legendy żył tamtejszy Bóg, Homis. Ludzie przynosili mu w darze przewspaniałe skarby, w tym zwój Karystesa, który zawierał tajną, bardzo ważną recepturę. Czego ona dotyczyła, nie mogę wam wyjawić, jednak była ona bardzo cenna. Po jakimś czasie Meis zostało podbite podczas wojny z Galiwami, łącznie z świątynią. Do dnia dzisiejszego Meis należy do terenów Galiwii. Araluen podpisał z tym krajem traktat pokojowy, lecz Galiwijczycy są wrogo nastawieni do nas. Według obowiązujących praw zwój należy się nam, lecz Galiwia w żadnym razie nie zechce nam go wydać. Waszym zadaniem będzie przeniknięcie do Meis i zdobycie zwoju. To będzie bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie, a z pewnością niebezpieczne. Będziecie musieli być niezwykle ostrożni, zostaniecie zmuszeni do przeniknięcia w tamtejszą społeczność, udawania kogoś innego niż jesteście, krycia się, a co ważniejsze: niepostrzeżonego zejścia do ruin świątyni i odnalezienia w podziemiach zwoju. Bardzo istotną rzeczą jest, iż od przekroczenia granicy Galiwii nie będziecie mieli żadnego wsparcia z naszej strony. Jeśli któreś z was pragnie zrezygnować niech zrobi to teraz, później nie będzie odwrotu.- Parlan spojrzał w oczy zebranej tam młodzieży. Czuć było napięcie narastające w powietrzu i ciężkie oddechy zebranych. Padła pierwsza odpowiedź:
- Ja…- zaczął niepewnie Gilan- Ja się chyba zgadzam…- Mistrz Paran spojrzał nań z ukosa.- Chyba?
- Tak, tak na pewno, ja się zgadzam.- odpowiedział pewniej.
- I ja oczywiście.- dodał szybko Horace. Sara kręciła się niespokojnie.
- Ale… co się stanie, gdy dowiedzą się, kim jesteśmy i po co przybyliśmy?- zapytała niepewnie. Mistrz Paran spojrzał na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
- Wtedy, już nie będzie dla was nadziei.- Sara otworzyła szeroko oczy. Zgodzić się? Ale przecież… mogą zginąć, co wtedy? Hmmm… no przecież chciałam ważnego zadania… och! Niech będzie!
- Zgadzam się. - Sara powiedziała







                    Z perspektywy Gilana

Cóż… gdy tu wchodził, przysiągł sobie, że zgodzi się na wszystko, więc…
- Ja też…- powiedział, raczej niechętnie.
- I ja! - usłyszał buntowniczy głos Kaysy. Gilan nagle przypomniał sobie, że jego siostra tez bierze udział w tym przedsięwzięciu. Spojrzał w duże, bursztynowe oczy.
- Nie! Nie zgadzam się! Nigdzie nie idziesz! - krzyknął na nią. Nie pozwoli, aby Kaysa ruszyła na tak niebezpieczną wyprawę.
- Co? - zapytała ostrym głosem, a jej wzrok, gdyby mógł zabijać, Gilan dawno byłby martwy. - Czy ty naprawdę uważasz, braciszku, że masz w tej sprawie coś do powiedzenia? To jest tylko i wyłącznie moja decyzja, a ty nie masz prawa na nią wpływać, tym bardziej, że sam wyruszasz na tą misję. - zamilkła na chwilę. - Zgadzam się. Zgadzam się, a tobie nic do tego, Gilan! - Gilan spojrzał na nią, a jego ramiona opadły z rezygnacji. Znał to jej spojrzenie, jeśli ona się na coś uprze, nic jej nie przekona do zrezygnowania.
- Pamiętaj, że ostrzegałem. - mruknął cicho.

                                 Z perspektywy Kaysy

- Ja też…- usłyszała niechętny głos swego brata. Kaysa spojrzała na niego. Skoro on idzie, ona też musi. Bez niej sobie nie poradzi.
- I ja! - powiedziała. Starała się, aby jej głos brzmiał stanowczo. Nie chciała aby jej obawy wyszły na jaw. Gilan spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Nie! Nie zgadzam się! Nigdzie nie idziesz! - powiedział podniesionym głosem. Kaysa zagotowała się ze złości, piorunując go wzrokiem.
- Co? - zapytała, próbując opanować swoją złość. - Czy ty naprawdę uważasz, braciszku, że masz w tej sprawie coś do powiedzenia? To jest tylko i wyłącznie moja decyzja, a ty nie masz prawa na nią wpływać, tym bardziej, że sam wyruszasz na tą misję. - powiedziała mu, głosem nie znającym sprzeciwu. On nie będzie nią rządził! Kaysa zrobi co chce, a Gilanowi nic do tego!
- Zgadzam się. Zgadzam się, a tobie nic do tego, Gilan! - On spojrzał na nią zrezygnowany. Ha! Wiedziała! Z nią nie będzie tak łatwo. Pozwoliła sobie na mały uśmiech satysfakcji.
- Pamiętaj, że ostrzegałem. - usłyszała jeszcze, jak cicho powiedział. Kaysa wywróciła oczami i spojrzała na Mistrza Parana.


                    Z perspektywy Arlada

No i nici z bigosu mamy… do środy na pewno nie zdążą… ehhh… ciężkie życie. Arlad nie bał się misji, przecież t nie może być takie trudne! Jakoś sobie dadzą radę.
- Mogę iść. - powiedział od niechcenia, jakby ktoś spytał go, czy nie chce iśc na spacer.

                    Z perspektywy Adama

Adam spojrzał na twarze zebranych osób. Wszyscy się zgodzili. A co z nim? Gdy miał wyruszyć jako uczestnik, z pewnością by się zgodził, ale… jako przewodniczący? Czy może wziąć odpowiedzialność za te osoby? Przecież przez jego nierozważną decyzję, może poprowadzić ich na śmierć… Ale skoro nie on, to kto? Jeśli stchórzy, to z pewnością, już nigdy nie będzie mógł spojrzeć w lustro, a o następnej misji może zapomnieć.
- Dobrze. Ja także zgadzam się iść i być przywódcą.
- Znakomicie! - powiedział Mistrz Paran. - Byłem pewny, że żadne z was nie zrezygnuje. Pamiętajcie tylko, na co się poważyliście. - rzekł z powagą w głosie. Omiótł jeszcze raz swym przenikliwym wzrokiem szóstkę ludzi przed nim. - Wyruszacie za tydzień. Pod salą obrad będzie czekał na was przewóz pod granicę. Macie się stawić z samego rana. Powodzenia. - to rzekłszy, wyszedł, zostawiając szóstkę zamyślonych, młodych ludzi.



_______________________________________

Nom, to tyle... podobało się?


http://img443.imageshack.us/img443/2230/kayssakopia4.jpg

Nie ma dobra i zła, jest tylko władza i potęga oraz ludzie,
którzy są zbyt słabi, by do niej dążyć...

Offline

 

#2 2011-09-17 21:37:42

Adam Treaty

Szlachcic

Zarejestrowany: 2011-08-29
Posty: 239
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: Will i Halt(obydwoje jak ja)
Twój Zawód: Posłaniec
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: M134 Minigun
WWW

Re: Przygoda 1: Zwój Karystesa

Będzie ciąg dalszy no nie?

Offline

 

#3 2011-09-18 00:21:35

 Kaysa

Admin

28558968
Zarejestrowany: 2011-03-12
Posty: 195
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: Halt
Twój Zawód: Admin
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: Łuk
WWW

Re: Przygoda 1: Zwój Karystesa

No jasne, przecież napsiałam, że tak. I co? Może być? Zmienić całkowicie styl? Czy co? Brać pod uwagę, że ścigałam się z czasem i jeszcze mam po tej bieganinie zadyszkę ;D


http://img443.imageshack.us/img443/2230/kayssakopia4.jpg

Nie ma dobra i zła, jest tylko władza i potęga oraz ludzie,
którzy są zbyt słabi, by do niej dążyć...

Offline

 

#4 2011-09-18 08:47:44

Adam Treaty

Szlachcic

Zarejestrowany: 2011-08-29
Posty: 239
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: Will i Halt(obydwoje jak ja)
Twój Zawód: Posłaniec
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: M134 Minigun
WWW

Re: Przygoda 1: Zwój Karystesa

Ten styl lubię, ale jestem rozwaźniejszy i mądrzejszy.Ale spóźnialski jestem,chyba że to pilne.

Offline

 

#5 2011-09-24 10:11:21

Adam Treaty

Szlachcic

Zarejestrowany: 2011-08-29
Posty: 239
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: Will i Halt(obydwoje jak ja)
Twój Zawód: Posłaniec
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: M134 Minigun
WWW

Re: Przygoda 1: Zwój Karystesa

Następną część poproszę!

Offline

 

#6 2011-10-07 21:06:19

anonim

Mieszkaniec

Zarejestrowany: 2011-08-28
Posty: 24
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: halt
Twój Zawód: Proszę adminów CDN
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: Miecz

Re: Przygoda 1: Zwój Karystesa

Kiedy następna częsc


CD nastąpił
...o przyjęcie mojej kandydatury na nosiwode

Offline

 

#7 2011-10-07 22:46:56

Adam Treaty

Szlachcic

Zarejestrowany: 2011-08-29
Posty: 239
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: Will i Halt(obydwoje jak ja)
Twój Zawód: Posłaniec
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: M134 Minigun
WWW

Re: Przygoda 1: Zwój Karystesa

No właśnie!

Offline

 

#8 2011-10-07 23:02:15

 Kaysa

Admin

28558968
Zarejestrowany: 2011-03-12
Posty: 195
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: Halt
Twój Zawód: Admin
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: Łuk
WWW

Re: Przygoda 1: Zwój Karystesa

No mówiłam, iż jestem tak zajęta, że nawet na aktualizowanie forum nie mam czasu...(stąd stan zawieszenia) staram się jak mogę, ale jestem tylko człowiekiem, a nie, wbrew powszechnej opinii cudotwórcą. Dodatkowo do listy rzeczy, które muszę zrobić (w jakimś temacie się żaliłam) muszę przygotować rozprawę sądową! Zostałam sędzią i teraz trza się przygotować...


http://img443.imageshack.us/img443/2230/kayssakopia4.jpg

Nie ma dobra i zła, jest tylko władza i potęga oraz ludzie,
którzy są zbyt słabi, by do niej dążyć...

Offline

 

#9 2011-10-08 11:41:57

Adam Treaty

Szlachcic

Zarejestrowany: 2011-08-29
Posty: 239
Punktów :   
Ulubiona Postać z książki: Will i Halt(obydwoje jak ja)
Twój Zawód: Posłaniec
Twój rodzinny kraj : Araluen
Ulubiony typ broni: M134 Minigun
WWW

Re: Przygoda 1: Zwój Karystesa

Zapomniałem

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plgeodeta stryszawa Budowa ogrodu zimowego. spawanie światłowodów