Kaysa - 2011-09-27 19:53:55

Otóż, jak obiecałam w ,,Pod Zwiadowczą Strzałą" wklejam moją pierwszą napisaną parodię na podstawie serii książek Harry Potter. Oczywiście, jestem w tej dziedzinie niedoświadczona, gdyż jak napisałam powyżej, to mój pierwszy tekst. To nie jest całość, będzie dalsza część. No cóż... jak macie jakieś uwagi... piszcie w komentarzach, to będę mogła w dalszych stopniach pisania ich nie popełniać! ;D

Jak poznałam Czarnego Pana

Cóż, witam was, ludzi niepojętych na otaczające nas realia, które uznajemy za fikcję.  Jestem Katie (tak naprawdę, to Kasia). Mam 14 lat i odkąd ukończyłam pierwszy rok nauki jestem wierną fanką fantastycznej serii książek ,,Harry Potter”, powinnam także wspomnieć, iż moim ulubionym bohaterem w takowej serii jest nie kto inny, jak (nie, nie Harry Potter) Tom Marvolo Riddle, zwany powszechnie ,,Lord Voldemort”, ,,Sami - Wiecie - Kto”, ,,Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać” lub  ,,Czarny Pan”. Zapewne nie zaszkodzi napomknąć, że jestem dosyć… ekscentryczną osobą i szaloną, a mówiąc prościej, całkowicie oszalała na punkcie tej postaci. Zapytacie: ,,Po co mi to wiedzieć? Kolejna, nawiedzona fanka.” No cóż, wypada o tym wspomnieć, jeśli chcecie zrozumieć historię, którą mam zamiar przedstawić.
    Nadeszła sobota. Ja, jak to ja… siedziałam zabunkrowana w moim małym, przytulnym pokoiku i czytałam po raz szósty Harry Potter i Insygnia Śmierci*. Choć po raz kolejny czytałam opis Bitwy o Hogwart, nadal czułam te same emocje, jak za pierwszym razem. Po raz kolejny z zapartym tchem czytałam słowa:

Wtem uwagę Harry’ego odwróciło Zaklęcie Śmierci rzucone tak blisko Ginny, że minęło ją dosłownie o cal. Runął na Bellatrix pragnąc skończyć z nią w tej chwili o wiele bardziej, niż z Voldemortem, lecz po kilku krokach do jego uszu doszedł krzyk z boku.

Ach… Święty Potter i jego kompleks wybawcy, pomyślałam, znów. Wbrew osądom, wielu ludzi wprost nie może znieść szlachetnego Harry’ego Potter’a i Złotej Trójcy**. Zaliczam się do tej nieosławionej i wyselekcjonowanej elity. Zawsze, czarne charaktery, jeśli mogę tak rzec, nie uwłaczając czci tych jakże wspaniałych osób, bardziej mnie fascynowały od tych do bólu miłosiernych i ckliwych postaci, zazwyczaj głównych bohaterów.
    Wywróciłam oczami i już miałam przejść do dalszej części tekstu opasłej książki spoczywającej na moich kolanach, gdy usłyszałam trzask. Z wszystkich odgłosów trzasków, które słyszałam, ten był najdziwniejszy i rozległ się tuż za moimi plecami. Odwróciłam się na moim ukochanym, obrotowym krześle i stanęłam twarzą w twarz z… jak myślicie? Z kim? Darth Vader? Golem? Gandalf?  Rozwścieczony kosmita?
Nie! Patrzyłam prosto w krwisto - czerwone, jarzące się nienawiścią oczy. Zaraz potem, przeniosłam uwagę na resztę, przybysza. Miał białą, wręcz nienaturalną skórę, na głowie nie widniał mu ani jeden włos, a ku mojemu zdziwieniu, tam gdzie powinien być nos, widniały dwie szpary, jak u węża. Owy mężczyzna (tak, to był mężczyzna) odziany był w czarną, niczym mrok, szatę, był bardzo wysoki i mierzył do mnie z… patyka.
    No ok! Dobra! Pewnie z dezaprobatą kiwacie głowami i myślicie ,,To ma być fanka Harry’ego Potter’a!? Nazwała różdżkę patykiem!?” Przepraszam bardzo! W moim pokoju nagle pojawił się dziwny człowiek i mierzył do mnie z patyka! Jak ja miałam jasno myśleć?
    A wracając do postaci, która patrzyła na mnie nienawistnym wzrokiem (to się nazywa nienawiść od pierwszego wejrzenia). Kogoś mi przypominał, tylko kogo? Wykrzywił pogardliwie wargi i powiedział zimnym, przyprawiającym o dreszcze głosem, który brzmiał jak syk.
- Zginiesz, bezwartościowy mugolu***!
- Mugolu? A nie ,,mugolko”? To się chyba odmienia, nie?- zapytałam, usilnie starając przypomnieć sobie, skąd go znam.
- Ty śmiesz pouczać mnie, wielkiego Lorda Voldemorta!? - No tak! Wreszcie objawienie zeszło na mnie, to był Voldemort. Zaraz… to był Voldemort? OMG! To był Voldemort! Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czy płakać, czy się śmiać, czy bać, więc postanowiłam zrobić jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy.
- Avada…!**** - zaczął wypowiadać śmiertelną klątwę, a koniuszek jego różdżki zaczął się jarzyć na zielono.
- Czekaj! - przerwałam mu.
- Na co? - zapytał, widocznie zdziwiony.
- Mogę prosić o autograf? - zapytałam z fanatycznym uśmiechem na ustach. Czarny Pan spojrzał na mnie zdumiony, otwierając szeroko oczy. Widocznie, nie każda ofiara go o to prosi.
- O co? - zdołał wydusić z siebie.
- Autograf. Najlepiej zielonym atramentem i pełną nazwą. - spojrzałam niewinnym wzrokiem na jego niedowierzającą twarz. Hmmm… ale on chyba wiedział, co to jest autograf? Kto go tam wie… w końcu to czarodziej.
- TY, chcesz MÓJ autograf!?
- Tak. Stąd pytanie: Czy mogę prosić o autograf. No więc…- zaczęłam już się niecierpliwić.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę, dziewczynko, kim ja jestem!?
- Hmmm… Lord Voldemort, pierwotnie Tom Marvolo Riddle. Czarny Pan, największy czarnoksiężnik wszechczasów, Ten - Którego - Imienia - Nie - Wiadomo - Czemu - Nie - Wolno -Wymawiać, Lord Ciemności, tępiciel szlam*****, człowiek uciekający przed śmiercią, który nie potrafi rzucić porządnie Avady na niemowlaka… wymieniać dalej? - z tego, co wynikało z jego miny, można było wyciągnąć wnioski, iż nie spodziewał się tego, co usłyszał.
- Jak śmiesz, ty szlamowaty mugolu!? - wrzasnął wściekle.
- To się zdecyduj! Jestem mugolem czy szlamą!? Te dwa terminy eliminują się wzajemnie.******
- Ty nie masz prawa poprawiać, mnie, Loda Voldemorta!
- No… ktoś musi.- jeśli to możliwe, jego twarz przybrała jeszcze bardziej wściekłą minę.
- Co ty sobie wyobrażasz? - zapytał cicho, głosem przesączonym groźbą i obietnicą przyszłej zagłady.
- Kucyka Pony z różową grzywą? - to chyba było dla Voldemorta za dużo. Cóż… moja wkurzająca natura wzięła górę. Chyba trochę przesadziłam.
- Yyy… przepraszam? No nie złość się Tommy - ledwo udało mi się uniknąć Cruciatusa******* pędzącego z zawrotną prędkością ku mnie. Moja lampa nie miała tyle szczęścia. Rozpadła się na drobne kawałeczki.
- Hej! - krzyknęłam - To była moja ulubiona lampa!
- Nigdy! Nigdy, nie waż się nazywać minie Tommy! - wrzasnął. Hmmm… to był bardzo nerwowy człowiek.
- Ale czemu? - zapytałam niewinnie. Nie to, żebym nie wiedziała. - Przecież to tak fajnie brzmi…
- A wiesz co jeszcze fajnie brzmi?- zapytał fałszywie łagodnym głosem. Ups!
- Nie…- odpowiedziałam niepewnie.
- Twoje wrzaski, kiedy będę cię torturował w moich ciemnych lochach.
- Serio!? Zwiedzę twoje lochy? I Będziesz mnie torturował OSOBIŚCIE!? Tak! - krzyknęłam z radością. W tym momencie przez twarz Czarnego Pana przebiegła gama emocji. Od nieposkromionej wściekłości, po bezgraniczne zdumienie.
- Ty jesteś chora. - stwierdził rzeczowym tonem. A gdzie klątwa? pomyślałam
- Wiem. - odpowiedziałam z powagą. - Zapewne mam mnóstwo różnych schorzeń umysłowych, co z pewnością mocno wpływa na moją psychikę.
- Powinnaś się leczyć. - powiedział, rezygnując z morderczego tonu. OMG! Czyżbym doprowadziła Tommy’ego do załamania!? O nie!
- Masz rację. To pójdziesz ze mną się leczyć? Razem znacznie raźniej. - czekałam teraz na klątwę, lecz Tom posłał mi tylko dziwne spojrzenie, jego szkarłatne oczy zaszły mgłą. Voldemort opadł bezsilnie na moje łóżko. Tak. To z pewnością załamanie.
- Co? - powiedział bezsilnie.
- Hej… no nie załamuj się… Tommy.- Czarny Pan nawet na mnie nie spojrzał. Uparcie wpatrywał się w czubki swoich lśniących (oczywiście czarnych) butów. Postanowiłam nim wstrząsnąć.
- Tom! Co się z tobą dzieje! Byle mugol przyprawia cię o załamanie nerwowe! Gdzie się podział ten wredny, sadystyczny, majestatyczny i niesamowity Czarny Pan, którego podziwiam!? Gdzie się podział ten czarnoksiężnik, którego imię bały się wypowiedzieć miliony!
- Tak, a teraz byle mugol ze mnie kpi, gdy tylko pojawiam się przy jego obliczu… już nie budzę takiego respektu…- przerwał mi, łamiącym głosem. O nie! Voldi ma depresję!
- Och! Przestań! Nikt z ciebie nie kpi! Tobie się tylko tak wydaje! Nie wierzysz mi? To wyjdź sobie na spacer po Pokątnej********, zobaczysz co się będzie działo. A ci, którzy ,,niby” z ciebie kpią… oni ciebie podziwiają, tylko w dość specyficzny sposób! Podbiłeś serca rzeszom fanów, a teraz chcesz mi powiedzieć, że załamujesz się, bo mugol z zjechaną psychiką (czyt. Ja) nie trzęsie się na twój widok, tylko jest zafascynowany!? Jesteś
Lord kurczę Voldemort! Ty się tak łatwo nie dajesz! Jedyne co możesz dać to kilka klątw i …. autograf dla mnie? - dodałam z nadzieją. Tommy podniósł na mnie swoje czerwone oczęta, jego wargi znów wykrzywił ten mój ukochany wredny uśmieszek, na jego twarzy zalśniło pełną mocą okrucieństwo. Uśmiechnęłam się do siebie. Czarny Pan powrócił.
- Tak! Jam jest Lord Voldemort i nikt, ale to nikt, nie jest w stanie mnie pokonać.
- No właśnie. To co z tym autografem?- spojrzał na mnie szyderczo.
- Po co ci mój autograf?
- Żeby oprawić go w ramkę i powiesić na ścianie.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Po co ci mój autograf, skoro będziesz martwa?
- Cóż… przynajmniej umierając, będę miała satysfakcję z tego, iż zdobyłam nieosiągalne.- Lord Voldemort roześmiał się i to nie sadystycznie czy okrutnie. Najnormalniej w świecie roześmiał się wesoło. Ach… jakiż on miał cudowny śmiech… ale wracając do tematu. Roześmiał się, a widząc moją niedowierzającą minę roześmiał się jeszcze bardziej. Chyba uradowała go myśl, że udało mu się mnie zgasić. No cóż… w końcu to Voldy Morty, ale… chyba lepiej, żeby on się nie dowiedział, że go tak nazywam.
- No… co? - zapytałam zdumiona. Co go mogło tak rozśmieszyć? Czyżbym miała coś na twarzy?
- Ech, mugolko. Spotkałem wielu nie magicznych, plugawych istot, różne rzeczy słyszałem od nich, przed zabiciem ich. Błagania, wyzwiska, próby przekupstwa, ale jeszcze nikt nie podszedł do tego z taką beztroską, już nie mówiąc o tak absurdalnych prośbach. A już z pewnością, żadne z nich nie postanowiłoby ,,pocieszać” MNIE. Nie to, żeby ktoś musiał. Albo jesteś tak głupia, albo odważna, ale sądzę, że na razie, daruję ci życie. Śmieszysz mnie.- no cóż. Szczęka zjechała mi na sam dół. Voldemort uważa, że jestem zabawna? I daruje mi z tego powodu życie?
- Zamknij buzię, dziecko, to nieładnie tak stać z otwartymi ustami.
- Czyli nie będę mogła sobie popatrzeć na magię…- zapytałam zwiedziona. Hmmm… idiotka, myślicie? Phi! No cóż, ja dla magii wszystko!
- Co? Aby przez ułamek sekundy obserwować magię, jesteś gotowa umrzeć?
- Yyy… no. W końcu: Dla dobrze zorganizowanego umysłu, śmierć to tylko początek nowej, wielkiej przygody*********.- jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (dobra, wiem, że to nie jest dobre porównanie) jego oczy znów przybrały nienawistny wyraz. No cóż, wszystko co dobre, kiedyś się kończy. A może w tym wypadku złe?
- Ha! Wiedziałem, że zwykły mugol…
- Mugolka, Tom - przerwałam mu
- Nie może tak się zachowywać. Współpracujesz z Dumbledorem! - wrzasnął odkrywczo.
- No wiesz co!? Jak możesz mnie posądzać o takie bezeceństwa!? - spojrzałam na niego obruszona.
- Oczywiście, że musiałaś poznać Dumbledora, skoro głosisz jego ulubiony slogan.
- Hmm… a jego ulubionym sloganem nie jest: Miłość to najsilniejsza magia?
- Ha! Skąd to możesz wiedzieć? Tylko mając konszachty z Dumblem możesz wiedzieć takie rzeczy!
- Niekoniecznie. To akurat, wiem z książki.
- Jakiej książki? - zapytał podejrzliwie
- Książkowej - uśmiechnęłam się.




* Siódma, a zarazem ostatnia część powieści J.K. Rowling
** Złota Trójca, czyli: Harry Potter, Hermiona Granger i Ron Weasley
*** Mugol, to człowiek niemagiczny
**** Avada Kedavra - zaklęcie uśmiercające, które zdołał przeżyć tylko Harry Potter, gdy był zaledwie niemowlęciem
***** Szlama to obraźliwe przezwisko czarodzieja pochodzenia mugolskiego
****** Szlama - to czarodziej z mugolskimi rodzicami.
           Mugol- to człowiek niemagiczny z mugolskimi rodzicami
******* Cruciatus - zaklęcie torturujące
******** Pokątna - Ulica czarodziejów
********* Cytat, którym posługiwał się Albus Dumbledore, największy wróg (Potter się nie liczy) Voldemorta


_________________________________

Ok! To tyle na dziś. CIĄG DALSZY NASTĄPI liczę na opinie, gdyż ponownie powtarzam: To moje pierwsze takie dzieło i chcę wiedzieć, czy może być.
W takim razie liczę na obiektywne komentarze, a jak nie... To was Tommy zaavaduje!
Muahahahaha!

GotLink.plgrzejniki wrocław busy Bruksela holandia